piątek, 28 marca 2014

REWIND

Siedzę, męczę Paola Nutiniego, zaczęłam znowu o siebie dbać. Trzeci dzień dbania...

Wszystko co działo się przez ostatnie dwa miesiące bardzo wyniszczyło mnie psychicznie.
Sama nie wiem dlaczego tak było, przecież to normalne, człowiek powinien mieć uczucia, wiedzieć, że ma serce. Człowiek powinien być człowiekiem. Ale nie ja.
Ja nie mogę sobie pozwolić chociażby na chwilę przestać panować nad sobą. Zniszczyłam się od zewnątrz, palenie, picie, niewysypianie się, ciągłe zamartwianie sie (wiadomo jak jest kiedy nie wie się na pewno że druga osoba czuje to samo), jedzenie gotowych gównianych rzeczy kupionych w biedrze bo "taniej". Wyniszczyłam się troszkę, zaczęłam się czuć źle bo nie dostarczałam żadnych witamin. No bo przecież jaką wartość odżywczą mogą mieć ruskie pierogi z FRESHA czy placki ziemniaczane na śniaanie. Najpierw schudłam 4 kg, parę dni potem patrze a tu 2 kg w górę, a teraz to się w ogóle boję. Zepsuła mi się cera (na szczęście himalaya i krem nivea ją już naprawiły) ciągle chciało mi się spać bo uzależniłam się od kawy. Przestałam chodzić na siłownię bo nie miałam przecież czasu ;). Wydałam wszystkie pieniądze, zapożyczyłam się na spore sumy, przestałam się uczyć, ćwiczyć moją szklaną kulę, czytać, dbać o siebie oprócz starania się codziennie wyglądać pięknie. Ale przecież więdłam, więc jak mogłam wyglądać pięknie...

Mój stan psychiczny też nie był za specjalny. Nie mogłam spać po nocach, najpierw z euforii a potem ze zmartwienia, że już go nie interesuję. Bardzo szybko schudłam bo prawie nic nie jadłam a potem jak zaczęłam jeść to automatycznie wszystko odkładałam, jojo w ekspresowym tempie. Czułam sie brzydka bo faktycznie byłam brzydka, paskudna cera, wory pod oczami, siano zamiast włosów. Miłość może i dodaje skrzydeł ale wcale nie czułam się piękniejsza. Wręcz przeciwnie, mnie kompletnie nie służy. może jestem jakimś dzikim wyjątkiem, który powinien zawsze być sam.

A najdziwniejsze jest to, że to do mnie w ogóle nie pasuje. Jestem typem człowieka myślącego i raczej dziesięć razy przemyślę zanim komuś zaufam, to jest tak irracjonalne i niecodzienne dla mnie że nie wiem jak teraz z tego wybrnąć i dlaczego jest tak jak jest.

Ale już się ogarnęłam, jestem już dawną silną Mrówką. Tylko to niejedzenie mi zostało.

Nie mówiąc już o problemach na uczelni. Wpakowałam się w takie gówno, że aż szkoda gadać... Ale już to naprawiłam :) już jest wszystko w porządku, już się nie martwię, nie boję, nie cierpię, nawet śpię. Muszę zacząć panować nad moimi uczuciami bo jak ja się o to nie zatroszczę to nikt tego nie zrobi za mnie.

3 komentarze:

  1. Czasami trzeba sięgnąć samego dna, żeby tylko móc się dobrze od niego odbić. Co do miłości.. może obie nie trafiłyśmy na tego jedynego, ale to z nami jest coś nie tam, albo po prostu miłość wcale nie jest taka kolorowa...
    Witam z powrotem ;) Ana Bella

    OdpowiedzUsuń
  2. Co było to było. Oddziel wszystkie problemy, przeszłość grubą kreską. Zapomnij o tym. Historii nie ma co zmieniać. Każde doświadczenie, które zyskałaś wykorzystaj w przyszłości. Jesteś silna i dasz radę. Trzymaj się cieplutko!

    http://odnalezc-harmonie.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że udało Ci się zapanowac nad tym wszystkim ;) Teraz będzie już tylko lepiej!

    OdpowiedzUsuń